hate love death
wtorek, 30 kwietnia 2013
Prolog
Weszłam cicho do domu delikatnie zamykając okrągłą klamkę. Usłyszałam jak ktoś energicznie zbiega po schodach więc szybko przeniosłam się do kuchni gdzie schowałam się za firanką. Mimo że narkotyki i alkohol jeszcze działały, to potrafiłam już nad sobą zapanować i w minimalnym stopniu być trzeźwa. Wiedziałam że rodzice wyrzucą mnie z domu, gdy spotkają mnie pijaną, zaćpaną. Dlatego się schowałam. Po chwili ktoś wszedł do kuchni. Po sposobie chodzenia poznałam że to Noah.
- Pami, jesteś ? - usłyszałam dziecięcy jeszcze głos mojego młodszego, dziesięcioletniego brata. Wyszłam z zasłony i spojrzałam na chłopca. Jego oczy były szkliste, twarz cała mokra, tak samo jak ubrania.
- Co się stało? - zapytałam go odsuwając się na taką odległość by móc zobaczyć całą jego sylwetkę.
- Ta-ta - mówił zapłakanym głosem - znó-ów ud-derzy-ył ma-amę. - i przytulił się do mnie. - A Cie-ebie ni-ie by-yło. - wtulił się mocniej.
- Przepraszam. - i pocałowałam go w czubek głowy. Kołysałam nim, aby uspokoić jego rozgrzane ciało. - Mocno pijany? - Noah nic nie odpowiedział tylko kiwnął twierdząco głową.
Usłyszałam krzyk mamy.
- Spakuj mi najpotrzebniejsze rzeczy, a plecak zostaw w krzakach przy ogrodzeniu.- nakazałam.
- A ja?
- Wrócę po Ciebie. - powiedziałam spokojnie i ruszyłam na górę po drodze chwytając nóż.
- Pami?? - zapytał Noah gdy zobaczył jaki przedmiot zabieram ze sobą.
- To tylko do obrony i szantażu. Nikogo nie zabiję. - powiedziałam i lekko się do niego uśmiechnęłam.
Weszłam na górę i usłyszałam dźwięk rozbijającego się szkła. Wparowałam do salonu gdzie zastałam nietypowy obraz. Mama leżąca w kącie pokoju, obok kwiatu i rozwalonego stołu z głową zakrwawioną od tłuczonej na niej butelki. Ojciec w furii stojący nad nią trzymający w ręce szklane przedmioty.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz ?! - wykrzyczałam i rzuciłam się aby wyrwać mu szklaną butelkę z ręki. Niestety nie podziałało kolejna rozprysnęła się pod zderzeniem z głową mojej mamy.
- Przestań !! - krzyczałam i trzymałam go z całej siły.
- Kochanie, twoja dziwka wróciła - powiedział sarkastycznie - Twoja dziwka wróciła ! - krzyknął jeszcze głośniej. - spojrzał na mnie i na nóż w mojej ręce. - Chcesz mnie zabić? - zapytał już spokojniej.
Nie odpowiedziałam.
- Chcesz mnie kurwa jebana suko zabić ?! - powtórzył głośniej i wulgarniej. Podniósł kolejną butelkę.
Wparowałam między nimi dwoje tak, że butelka znalazła się na mojej głowie. Poczułam szło w głowie. Ból. Zacisnęłam pięści. Spojrzałam na mamę. Leżała nieprzytomna. Spojrzałam na drzwi w których właśnie pojawił się Noah.
- 112 - krzyknęłam, i już go nie było.
- Ty jebany skurwysynie ! - wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- Dziwka się odezwała. Chodzisz po imprezach, kurwisz się, pijesz i ćpasz. Brata nie pilnujesz, szlajasz się, korzystasz z tego co zarabiam! - krzyczał.
- Najpierw to musiałbyś mieć pracę. Nawet nie wiesz, jak bardzo, bardzo chciałabym Cię zabić ! - przekrzykiwałam.
- Ułatwię Ci to. - ojciec z wytrzeszczoną miną spojrzał na mnie i na nóż który trzymałam przed sobą, on się zbliżył w moją stronę. Zamknęłam oczy, a nóż w mojej ręce przebił jego brzuch. Upadł.
Wybiegłam z domu w krzakach zastając rozmawiającego przez telefon Noaha. Chwyciłam plecak.
- Wrócę po Ciebie ! - krzyknęłam uciekając jak najdalej na dzisiaj od tego miejsca. Zabiłam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)